04.02.2010 21:50

Powrót do Anglii czyli uroki aquaplaningu :))

Milo spedzany w Polsce czas szybko sie konczyl. Po slubie mojego kolegi, ktory odbyl sie w Warszawie wiekszosc gosci weselnych zostala zaproszona na koszt mlodej pary do osrodka wypoczynkowego nad jeziorem Marozek na Mazurach. Oczywiscie skwapliwie skorzystalem z tej sposobnosci by wreszcie troszke odpoczac i nabrac sily na podróz powrotna do Anglii.

Jezioro Marozek nie jest znane wiekszosci turystów udajacych sie na Mazury i pomimo srodka sezonu ( poczatek lipca ) wydawac by sie moglo, ze nagle znalazlem sie gdzies na odludziu. Pomijajac osrodek, w ktorym nas zakwaterowano, nie bylo wokol prawie zadnej zywej duszy. Mieszczaca sie nieopodal wypozyczalnia sprzetu wodnego takze swiecila pustkami, wiec jej wlasciciel byl niezmiernie uradowany, kiedy nasza dosyc spora grupa wypozyczyla u niego na tydzien kilka lódek i kajaków.
Czas uplywal mi na opalaniu sie, plywaniu lódka lub kajakiem, obowiazkowych wieczornych ogniskach nad brzegiem jeziora i ogólnie mówiac totalnym nicnierobieniu :)
Ponizej kilka zdjec z tego cudownego miejsca, ktore z pewnoscia jeszcze nie raz odwiedze.

 

 

 

Oczywiscie naladowalem tam do pelna moje nadwyrezone dlugim przejazdem oraz polskimi drogami 'akumulatory' i czekalem niemal z niecierpliwoscia na droge powrotna do Londynu.

Jak na zlosc w dniu mojego wyjazdu popsula sie pogoda i zaczal siapic deszcz, ktory choc z poczatku niewielki, w okolicach Poznania zmienil sie w prawdziwa ulewe.
Bylem zmuszony zalozyc kombinezon przeciwdeszczowy oraz oslony wodoodporne na bagaz i w ten sposob kontynuowac podróz. Tym razem wszystko mialem dokladnie obliczone, gdyz znajac swoje mozliwosci z przejazdu w przeciwnym kierunku, bylem w stanie z dokladnoscia plus-minus godziny okreslic czasy przejazdów poszczególnych odcinków trasy.

Na jakies 15 kilometrów przed granica polsko-niemiecka pewne wydarzenie kazalo mi zatrzymac sie na dluzsza chwile by uspokoic nagly przyplyw adrenaliny, ktory omal nie przyprawil mnie o palpitacje serca. Coz wywolalo ten atak ? Otoz jadac sobie dosyc spokojnie ( z uwagi na duzy ruch przed granica ) w strugach deszczu, co chwile przecierajac rekawica szybke w kasku, blyskawicznie pokrywajaca sie deszczowym sprayem wydobywajacym sie spod kól poprzedzajacych mnie samochodów, dojezdzalem do niewielkiego wzniesienia. Przede mna VW transporter, jadacy dosyc szybko ( jakies  120-130 km/h ), za mna w niewielkiej odleglosci kilka samochodow. Zerkam do przodu - droga wolna, zerkam szybko w lusterko - nic mnie nie wyprzedza, wiec nie namyslajac sie dlugo zaczynam wyprzedzac rzeczonego Transportera. Bieg - bodajze piatka, ale moje BMW reaguje zywiolowo na kazdym biegu na odkrecenia gazu wiec nie widze koniecznosci redukcji - jade....zrownuje sie z Volkswagenem i w tym momencie czuje, ze tylne kolo wpada mi w poslizg !!! Aquaplaning !!! Nie wzialem pod uwage specyfiki polskich dróg, na ktorych czestym zjawiskiem sa tzw. koleiny, w których podczas ulewy lubi gromadzic sie woda. Dodatkowo widze, ze z przodu, zza pagórka zaczyna wylaniac sie ciezarówka. Wszystko odbylo sie w ulamku sekundy (przypominam, ze lalo jak z cebra, a ja podrózowalem obladowanym motocyklem z predkoscia okolo 140 km/h w celu wyprzedzenia VW ), niemal instynktowne odjecie gazu by uspokoic tylne kolo i mocny chwyt kierownicy by zapobiec wpadnieciu przedniego kola w shimme zrobily swoje i za chwile schowalem sie za Transporterem, ktory nawet na moment nie zwolnil :)
Zjechalem na pierwszy napotkany parking, zeby nieco ochlonac i dopiero tam uswiadomilem sobie, ze bylem o wlos od nieszczescia. Pol sekundy dluzsze przytrzymanie gazu, czy jakas dziura w jezdni i piszacego te slowa nie byloby miedzy zywymi a jego pierwsza 'europejska' wyprawa zakonczylaby sie pod kolami nadjezdzajacego z przeciwka TIR-a.

Zawsze jednak staram sie nawet z najgorszego doswiadczenia wyciagac jakies pozytywy. W tym przypadku pozytywem bylo nabyte doswiadczenie, gdyz od tej pory w czasie jazdy w  deszczu moja 'swiadomosc' na drodze wzrasta znaczaco i zauwazylem tez, ze jezdze bardziej defensywnie, starajac sie przewidziec zawczasu potencjalne zagrozenia.

Dalsza podróz tego dnia minela bez zadnych komplikacji, deszcz ustal jeszcze zanim dojechalem do Berlina, tak ze okolo godziny 17-tej zameldowalem sie w zarezerwowanym pokoju w Westfalskiej miejscowosci Bad Oeynhausen (hotel widoczny w tle na zdjeciu ponizej).

 

Kolejny dzien to szybki przeskok Westfalia-Calais i nastepnie Folkestone-Londyn. Do domu dotarlem okolo 2-giej w nocy. Zdecydowalem sie na jazde nocna, gdyz niemal cala autostrada od Folkestone do Londynu jest dobrze oswietlona, wiec jazda po zmroku przypomina w duzej mierze jazde w dzien :)

I tak, po pokonaniu ponad 5000 km w dwa tygodnie (wliczajac w to jazdy po Polsce w czasie mojego tam pobytu) ja i mój wierny rumak znalezlismy sie na powrót w miejscu, z którego wyruszylismy.
Ta wyprawa uswiadomila mi, ze potrzebuje jeszcze sporo treningu, jesli chce wybrac sie solo w kolejna, znacznie dalsza i dluzsza. Pokazala mi rowniez jak latwo czasem spelniac swoje marzenia i jak niewiele czasem do tego potrzeba ( o wiele mniej niz sie na poczatku wydaje ).

Reszte tamtego roku spedzilem na motocyklowych wypadach po Wielkiej Brytanii - glównie do miejscowosci nadmorskich (Clacton-On-Sea, Eastbourne a takze New Quay w Kornwalii). Zdjecia z kilku takich wypadów znajdziecie ponizej.

        &nbs p;          &nb sp; CLACTON-ON-SEA

 

        &nbs p;          &nb sp;      BMW-ON-SEA :)

        &nbs p;    KORNWALIA - OKOLICE ST.IVES

 

 LAND'S END - JUZ DALEJ NA ZACHÓD NIE MOZNA :)

 

        &nbs p;  ZEGNAJ MOJA DREAM MACHINO :)

W kolejnym wpisie...dlaczego pozbylem sie mojej 'Dream Machine' oraz wreszcie o moim obecnym 'sprzecie' - czyli Honda CBF jako wierny wól roboczy :))

Komentarze : 6
2011-01-11 17:39:14 Michaliński

Jezioro Maróz, to jezioro położone pomiędzy wsiami Maróz, Marózek i Swaderki w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie olsztyńskim, w gminie Olsztynek, około 5 km na wschód od Waplewa. ;) Google rządzi. ;)

2011-01-11 12:40:05 piandelmania

Witam, jak dokładnie nazywa sie to jezioro na mazurach?Marozek? moze jaka to była miejscowosć? Bo jest piękne i jak piszesz nie zaludnione w sezonie to jest to o czym marze:)

2010-02-06 18:09:49 Slusar

Kornwalia. Piękne miejsce. Byłem tam kiedyś ze znajomymi m. in. na land's end i w Minack Theatre (kąpałem się nawet w oceanie :)) i ogólnie 2 dniowa wycieczka w okolicach Penzance.
Jak ktoś nigdy nie był to polecam, bo Anglia potrafi być naprawdę przepiękna :)

2010-02-05 16:46:36 londonrider

Waski - fotka Bejcy rzeczywiscie ostatnia, bo niedlugo po jej zrobieniu moje moto poszlo w inne rece :( Pawel r6 - w Ace Cafe nie bywam zbyt czesto ale to rzeczywiscie fajne miejsce i calkiem niedaleko od miejsca gdzie mieszkam obecnie - jakies 20 minut jazdy :)

2010-02-05 14:22:11 Pawel r6

A ja Ci zazdroszczę tylko piątków na Ace Cafe przy North Circular.Tęsknię za tym miejscem

2010-02-05 10:33:27 Wąski

Gościuuuuuu zazdroszcze Ci. I pisz jeszcze bo Twoje wpisy to chyba na chwile obecna moje ulubione publikacje w necie. A Bejca przepiekna ta ostatnia fotka jest fajna. Ehhh 5000 km w 2 tygodnie zajebista podroz.

  • Dodaj komentarz

Tagi

600 (9), 650 (2), 2012 (2), Adventure (3), Anglia (1), Bałkany (3), Bmw (16), cbf (10), CBF 600 (6), Czarnogóra (3), deauville (2), Europa (2), Francja (2), GS (4), GS 1200 (1), Hiszpania (7), honda (20), Honda CBF 600 (2), kemping (2), motocyklowa (15), niemcy (4), parking (2), podróze (3), Polska (2), Portugalia (8), R1200GS (3), R1200GSA (11), Slowacja (1), Turystyka (27), wyprawa (3)

Kategorie