31.01.2010 04:43

167 koni między nogami...

Nadszedł listopad 2007 roku. Od niespełna dwóch miesięcy byłem posiadaczem Hondy Deauville 650cc. Poprzednie moje moto - Hondę XL Varadero 125cc zostawiłem w rozliczeniu za ten obecny i wychodziło na to, że od chwili, kiedy zacząłem używać na codzień dwóch kółek minęło zaledwie 5 miesięcy a przez ten okres zmieniłem już dwa sprzęty :)

Dojazdy do pracy zajmowały mi około 35 minut (w jedną stronę), a ponieważ okres mojej 'inicjacji' motocyklowej przypadł na końcówkę jednego roku i początek drugiego, miałem więc możliwość doświadczyć wszelkiego rodzaju warunków atmosferycznych, począwszy od miłego słoneczka aż do opadów śniegu.

Obydwie Hondy spisywały się znakomicie, przy czym Deauvillka, zważywszy na ilość i powierzchnię swoich owiewek była oczywiście dużo lepszym kompanem w czasie jazdy w deszczu. Nie ograniczałem się także jedynie do dojazdów do pracy i praktycznie co weekend, jeśli tylko pogoda sprzyjała wybierałem się zwykle gdzieś poza Londyn, starając się za każdym razem obierać inny cel podróży. I tak zaliczyłem większość nadmorskich miejscowości, poczynając od Brighton i Hove oraz Hastings, poprzez Dover i South-End-On-Sea nad Morzem Północnym. Podczas tych krótkich wypadów zasmakowałem w turystyce motocyklowej i w mojej głowie zaczął kiełkować plan dalszego wyjazdu. Jako kierunek wybrałem oczywiście Polskę, gdyż był to niejako naturalny cel pierwszej większej wyprawy a dodatkowo mój planowany wyjazd zbiegał się z czasem ślubu mojego dobrego kolegi, który przypadał na początek lipca.

Jako, że mój apetyt rośnie bardzo szybko w miarę jedzenia, po raz kolejny moje, w sumie świeżutkie moto, nagle wydało mi się troszkę za 'krótkie' na europejską wyprawę. Zdaję sobie sprawę, że cała masa ludzi jeżdzi po świecie na sprzętach o dużo mniejszych pojemnościach (czasem nawet na skuterach), wystarczy tu przytoczyć przykład ekipy z Mondo Enduro, którzy na przełomie 1995 i 1996 roku objechali wszystkie kontynenty na Suzuki 350cc, jednak ja postanowiłem rozejrzeć się za czymś 'poważniejszym':)

W UK jedną z najpopularniejszych witryn internetowych, na których można przejrzeć i porównać ceny nowych i używanych motocykli wszelkich marek i pojemności jest Autotrader (www.autotrader.co.uk), było to więc pierwsze miejsce, do którego zajrzałem w poszukiwaniu następcy mojej Hondy.

Nie wiedziałem w sumie, czego szukać a moją myślą przewodnią była pojemność motocykla w okolicach 1000cc, no i oczywiście przydatność do turystyki. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych na przeglądaniu ofert moje zainteresowaniu wzbudził produkt BMW kryjący się pod oznaczeniem K1200S. Sprawdziłem kilka ofert i okazało się, że powyższy sprzęt jest w granicach moich możliwości finansowych (które jednak musiałem wspomóc niewielkim kredytem). Zacząłem również zbierać informacje na temat tego cuda techniki bawarskiej oraz czytać opinie na temat jego przydatności do dalszej turystyki. Były one w większości przychylne, zdecydowałem się więc na odbycie jazdy próbnej.

I tak pewnej pięknej listopadowej soboty wybrałem się do oddalonego o prawie 160km dealera BMW Motorrad w miejscowości Braintree. Po dotarciu na miejsce okazało się, że dealer mieści się w zgrabnie zaadaptowanym na jego potrzeby budynku starej fabryki cegieł. Powitał mnie rząd stojących w iście niemieckim porządku, lśniących maszyn BMW. Zaparkowałem nieśmiało swoją Deauvillkę nieznacznie z boku i udałem się na bliższe oględziny wystawionych sprzętów. Była tam oczywiście cała gama bawarskich motocykli, poczynając od GS 650, na K1200GT oraz monstrualnych GS 1200 Adventure kończąc. Przywitał mnie sympatyczny pracownik salonu, pytając w czym może mi pomóc. Z miejsca zapytałem o K1200S, które widziałem wystawione w ogłoszeniu internetowym oraz oczywiście o możliwość jazdy testowej. Możliwość taka istnieje w większości salonów motocyklowych w Anglii i salon Canon BMW nie był wyjątkiem. Cała procedura jest niezwykle prosta, polega jedynie na okazaniu dwóch dokumentów tożsamości (z których jednym może być karta kredytowa) oraz podpisaniu umowy ubezpiecznia z kwotą udziału własnego w wysokości 500 funtów.

Po krótkich formalnościach siedziałem już na nowiutkim BMW K1200S ze wszystkimi możliwymi bajerami na pokładzie (nie był to egzemplarz, który wystawiono w ogłoszeniu a motocykl demonstracyjny z 2007 roku z przebiegiem troszkę ponad 2000 mil).
Pierwsze wrażenie po przejechaniu kilkudziesięciu metrów było troszkę dziwne i wiązało się z prowadzeniem motocykla wyposażonego w całkiem inne przednie zawieszenie niż w tych, których dosiadałem do tej pory. Nowe modele BMW wyposażono w układ Duoloever z przodu i muszę powiedzieć, że ten układ wymaga przyzwyczajenia, jeśli nie miało się z nim dotychczas do czynienia. Motocykl jest jakby dużo sztywniejszy przy skrętach na małej prędkości do tego stopnia, że chwilami wydawało mi się, że coś blokuje kierownicę :) Jednak im większa prędkośc tym bardziej ten układ pokazuje swoje zalety. Motocykl od prędkości około 120 km/h prowadzi się jak po szynach, czuć, że rozwinięcie prędkości grubo powyżej 250 km/h to dla niego bułka z masłem. Nagle znalazłem się na maszynie przeszło trzykrotnie mocniejszej od mojej poczciwej Hondy ( Honda 54KM, BMW 167KM) i dało się to odczuć przy najlżejszym nawet odkręceniu prawej manetki. Moc tego motocykla była po prostu diabelska, nie odważyłem się nawet na wypróbowanie jej w 50-ciu procentach a i tak sprzęt zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Oczywiście nie chciało mi się z niego zsiadać po powrocie do salonu. Sprzedawca od razu wyczuł mój nastrój i zaczął kuć żelazo póki gorące ( w moim przypadku żelaza nie trzeba było nawet kuć, bo gotów byłem kupić ten motocykl nawet gdybym miał wydać na niego wszystkie moje ciężko zarobione pieniądze ). Stanęło na tym, że zostawiłem w rozliczeniu moją Deauvillkę ( mam nadzieję, że mi to wybaczyła ) i po całkowitym wyczyszczeniu nie jednego a dwóch kont, wracałem jeszcze tego samego dnia do domu na moim nowym nabytku (to ten niebieski na zdjęciach w galerii). BMW płynęło po autostradzie, a ja wiedziałem już, że mam motor, który zawiezie mnie nie tylko do Polski ale gdziekolwiek sobie zamarzę.

W taki oto troszkę zwariowany sposób, po dwóch miesiącach od uzyskania kategorii A stałem się właścicielem 167-mio konnego potwora na dwóch kółkach.

W następnym wpisie o mojej pierwszej europejskiej wyprawie...

Komentarze : 7
2010-02-04 09:06:50 London Rider

Juno - o CBF już wkrótce :) Motor może niepozorny i mało rzucający się w oczy ale na pewno wart napisania o nim kilku słów :)

2010-01-31 20:30:48 juno

Masz wenę twórczą :D I gratuluję szybkiego rozwoju ;> Fajna taka Buma :> Kiedy o CBF? :D

2010-01-31 20:23:53 Banditos 650

Fajna historia, dobrze opisana. gratuluje maszyny nic tylko pozazdroscic!!! POZDRO

2010-01-31 12:25:52 Barteksm

Brawo świetny blog , juz dawno nie czytałem tutaj tak ciekawych i dobrze napisanych tekstów .

2010-01-31 12:25:50 Barteksm

Brawo świetny blog , juz dawno nie czytałem tutaj tak ciekawych i dobrze napisanych tekstów .

2010-01-31 12:25:50 Barteksm

Brawo świetny blog , juz dawno nie czytałem tutaj tak ciekawych i dobrze napisanych tekstów .

2010-01-31 12:06:28 motórzysta

no rewelacyjne historie tu opisujesz... :) długo na jednym moto nie usiedzisz :D

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
BMW K1200S
[zdjęć: 21]

Tagi

600 (9), 650 (2), 2012 (2), Adventure (3), Anglia (1), Bałkany (3), Bmw (16), cbf (10), CBF 600 (6), Czarnogóra (3), deauville (2), Europa (2), Francja (2), GS (4), GS 1200 (1), Hiszpania (7), honda (20), Honda CBF 600 (2), kemping (2), motocyklowa (15), niemcy (4), parking (2), podróze (3), Polska (2), Portugalia (8), R1200GS (3), R1200GSA (11), Slowacja (1), Turystyka (27), wyprawa (3)

Kategorie